Czy trzeba stosować się do postanowienia Sądu o kontaktach i miejscu zamieszkania dziecka? Czy warto stosować się do postanowienia Sądu o kontaktach i miejscu zamieszkania dziecka? Czy lepiej nie stosować się do postanowienia Sądu o kontaktach i miejscu zamieszkania dziecka? Oto stan faktyczny, gdzie chyba można znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Do niniejszego wpisu skłoniło mnie orzeczenie wydane w dniu dzisiejszym przez Sąd Okręgowy w Łodzi w sprawie, która trwała już od ponad dwóch lat. Jako adwokata od wielu lat zajmującego się sprawami rodzinnymi już chyba mało może mnie zaskoczyć, bo widząc materiał dowodowy wydaje mi się, że mogę realnie ocenić, jakiego rozstrzygnięcia można się spodziewać, ale być może od każdej reguły są wyjątki.
Sprawa dotyczy ustalenia miejsca zamieszkania dziecka. W toku sprawy zapadały w trybie zabezpieczenia różne postanowienia – postanowienie o ustaleniu miejsca zamieszkania dziecka przy matce z ustaleniem kontaktów ojca (na początku – klasycznie, choć mało postępowo, jednak utrwalony wydaje się pogląd sądów, że tylko matka powinna mieć bezpośrednią pieczę nad dzieckiem), zmienione postanowieniem o ustaleniu miejsca zamieszkania dziecka przy ojcu, następnie zmienione postanowieniem o ustaleniu miejsca zamieszkania przy matce, zmienione na ustalenie miejsca zamieszkania przy ojcu. Następnie Sąd Rejonowy wydał postanowienie kończące postępowanie przed sądem pierwszej instancji o ustaleniu miejsca zamieszkania dziecka przy ojcu.
Matka dziecka zignorowała całkowicie wszystkie wydane przez Sąd orzeczenia, które nie były zgodne z jej stanowiskiem. Kiedy Sąd ustalił kontakty ojca z dzieckiem, matka nie wydała dziecka na kontakty, wobec czego kontakty się nie odbywały. Kiedy Sąd ustalił miejsce zamieszkania dziecka przy ojcu, matka nie przekazała dziecka ojcu i uniemożliwiała realizację orzeczenia. Ojciec dziecka wykorzystał nieuwagę matki i dziecko, zgodnie z treścią orzeczenia Sądu zamieszkało z nim. Ojciec dziecka, uważając, że dziecko powinno mieć kontakt z matką zgodził się na zabranie syna przez matkę do siebie na dwa weekendy. Z drugiego weekendu dziecko już do niego nie wróciło – po weekendzie u matki matka już nie przekazała dziecka ojcu, zgodnie z ustalonym przez Sąd miejscem zamieszkania. Wtedy ojciec dziecka zainicjował postępowanie z art. 5985 kodeksu postępowania cywilnego o odebranie osoby podlegającej władzy rodzicielskiej. Sąd określił termin, w jakim zobowiązana matka powinna oddać uprawnionemu ojcu osobę podlegającą władzy rodzicielskiej. Do tego terminu matka także się nie zastosowała i nie dziecko nie zostało przekazane zgodnie z postanowieniem Sądu ojcu. W kolejnym kroku Sąd zlecił kuratorowi zgodnie z art. 5986. kpc przymusowe odebranie osoby podlegającej władzy rodzicielskiej. Kurator matki z dzieckiem nie został i dziecko nie zostało odebrane. Matka dziecka zignorowała więc całkowicie cztery orzeczenia Sądu nakazujące przekazanie małoletniego syna ojcu. Wydawać by się mogło, że winno to zostać przez wymiar sprawiedliwości potępione. W końcu autorytet Sądu powinien wpływać na osoby zobowiązane przez Sąd do określonego działania w taki sposób, aby nakazy Sądu były wykonywane. Co zrobił w tej sprawie Sąd II instancji w dniu dzisiejszym? Wydał postanowienie, w którym ustalił miejsce zamieszkania dziecka przy matce.
Jaki materiał dowodowy był w sprawie? Pozwolę sobie go przytoczyć, zgodnie ze stanowiskiem sądów administracyjnych, zgodnie z którym zarówno opinie biegłych sporządzone na piśmie, jak i opinie ustne utrwalone w protokole rozprawy sądowej z uwagi na to, że służą sądowi, a więc organowi władzy publicznej, do realizacji powierzonych mu prawem zadań, stanowią informację o sprawach publicznych (sygnatura II SAB/Łd 106/14).
Sąd I instancji zwrócił się o wydanie opinii przez specjalistów psychologów z I Opiniodawczego Zespołu Sądowych Specjalistów Sądu Okręgowego w Łodzi, którym zlecił, aby po zapoznaniu się z aktami sprawy, a także zbadaniu uczestników ustalili kompetencje oraz predyspozycje wychowawcze uczestników, rozumienie przez nich potrzeb dziecka, posiadanie umiejętności prawidłowego ich zaspokajania, stopień dojrzałości uczestników postępowania do pełnienia ról rodzicielskich, więzi emocjonalne łączące małoletniego z rodzicami, stosunek małoletniego wobec rodziców, uzasadnione życzenia dziecka co do miejsca stałego pobytu, działania, jakie należałoby ewentualnie podjąć, aby przywrócić prawidłowe relacje.
Wnioski opinii były następujące: „Małoletni ujawnia więzi uczuciowe z rodzicami, które kształtują się aktualnie nieprawidłowo, niezgodnie z jego potrzebami. Dziecko doświadcza deprywacji uczuć ze strony najbardziej znaczącej emocjonalnie dla niego osoby (ojca), co stanowi istotne ryzyko zaburzeń w jego rozwoju psychospołecznym. Kolejnym czynnikiem ryzyka dla dziecka jest włączanie go w konflikt przez matkę, co powoduje powtarzanie przez dziecko niezgodnych, sprzecznych ze sobą komunikatów odnoszących się do jego potrzeb. Są one bardziej zagrażające dla małoletniego (niż dla innych dzieci w jego wieku) ze względu na duże zasoby poznawcze (już częściowo rozumie on negatywne znaczenie nadawane przez matkę ojcu i zdarzeniom z jego udziałem, wkrótce zacznie dostrzegać sprzeczność w dążeniach i uczuciach, które mogą poskutkować zaburzeniami). Przesłanki po stronie dziecka (więzi, potrzeby, a także ryzyko wystąpienia zaburzeń w jego aktualnym środowisku) przemawiają za tym, by dziecko przebywało pod bezpośrednią opieką ojca z zachowaniem kontaktów z matką„.
Następnie, wydana została kolejna opinia – ustna uzupełniająca na rozprawie. W jej treści biegłe psycholog w całości podtrzymały wydaną opinie pisemną i rozszerzyły ją m. in. wskazując:
„Ta rzekoma niechęć dziecka do ojca, no skutkowała tym, może to też nie wybrzmiało z opinii, to dziecko było zdesperowane w OZSS-e, żeby mieć kontakt z ojcem. W zasadzie ciągle o nim mówiło, w czasie obserwacji kontaktu matki z dzieckiem przez połowę albo więcej czasu mówiło tylko i wyłącznie o ojcu. Ono chciało do niego wyjść, cały czas mnie pytało „gdzie ten tata jest”. Idąc ze mną do pokoju upewniał się, czy ten tata jest, żeby „wiedział tata, gdzie ja będę” i tak dalej, i tak dalej. To wszystko wybrzmiało w wypowiedziach dziecka. Też przeprowadziłam kilka takich, takich badań. Ja nie miałam żadnych wątpliwości, że on ma te potrzeby, one były po prostu gołym okiem widoczne, ona były w wypowiedziach dziecka, w zachowaniach, nie wiem, no dziecko wybierało ojca, każdorazowo go preferując, dawało mu zasługi w zasadzie za wszystkie obszary funkcjonowania rodzicielskiego w taki, w takiej zabawie diagnostycznej pod tytułem „Dwa domki”, dziecko otrzymało zestaw pytań, w którym domku jest jak? No więc ja może przedstawię, skoro to nie wybrzmiewa. „W którym domku lubisz być?” – „U taty”. „W którym domku krzyczą na ciebie”, – „U mamy”. „W którym domku lubisz się bawić?” – „U taty”. „W którym domku jest smutno?” – „U mamy”. „W którym domku lubisz jeść obiad?” – „U taty”. „W którym domku dostajesz kary?” – „U mamy”. „W którym domku cię przytulają?” – „U taty”. „W którym domku nudzisz się?” – „U mamy”, i tak dalej, i tak dalej. itd. itd. Więc ja nie miałam żadnych wątpliwości, naprawdę żadnych, jakie potrzeby ma dziecko”.
„Ja może, ja wiem, że to nie mój obszar, ale dla mnie to było niesamowite w negatywnym tego słowa znaczeniu, to zdanie, które my umieściliśmy na 14 stronie, kiedy tak małe dziecko po kontakcie, on się upewnia: „Pani pójdzie powiedzieć, że będę tam w innym pokoju, tata będzie wiedział, gdzie jestem, to przyjdzie, tak”. To dziecko po prostu jest głodne kontaktu i obecności ojca w swoim życiu przeogromnie, tak. Zabrana mu została osoba tak naprawdę, grunt pod nogami.”
„Najważniejsza w jego życiu, tak. On został postawiony w sytuacji no dramatycznej, no, no użyję takiego słowa dla tego chłopca, tak. On nie rozumie i on sobie radzi no tak jak sobie właśnie radzi, tak. Tak jak to zostało opisane”
„Proszę spojrzeć na całą opinię. Pani jest bezradna wychowawczo. To są rzeczy, które rodzic nabywa, owszem wraz z opieką, natomiast w OZSS-e pani się zaprezentowała jako bez umiejętności, bardzo elementarnych kwestii, co oznacza, że ona nie zna tak naprawdę swojego dziecka na tyle, nie ma z nim swoich rytuałów, swoich takich trików, technik. Nie wie co działa na dziecko, żeby je przekonać do określonych rzeczy.
No wiadomo, że pani nie zmienimy, no pani będzie już do końca życia mamą, tak tego konkretnego chłopca.
[Sędzia Przewodniczący]
Tak, ale czy w takim razie to wymaga dalszej jakiejś diagnostyki jeśli chodzi o panią?
[Biegły ]
W mojej ocenie diagnostyki nie, bo to są raczej kwestie osobowościowe, które jeżeli chcemy zmieniać, no to jak sama osobowość wskazuje to są tak trwałe wzorce, że przez lata je można zmieniać w drodze psychoterapii. Czekać na to nie ma sensu, bo to jest co najmniej rok, 2, 3, tak, w drodze psychoterapii. Natomiast, jeżeli jest korzystniejsze rozwiązanie, zgodne z dobrem dziecka, żeby to dziecko proporcjonalnie było więcej z tatą, to dla mnie, no to po prostu…
[Sędzia Przewodniczący]
Jest to najlepsze z możliwych rozwiązań.
[Biegły]
Jest to najbardziej optymalne na etapie badania rozwiązanie.
„On też, on też wybierał zabawki, robił takie inscenizacje rodziny tak, wybierał te maskotki, bawił się tymi maskotkami, wybrał tatę jako żabę, cały czas całe badanie tą żabę miętolił tak, był też krokodyl, który był mamą, czyli ten krokodyl był zagrażający. On też mówił, że krokodyl krzyczy na żabę i tak dalej, i tak dalej. No całe te zachowanie dziecka no to już bym musiała godzinę opisywać, ale jakby każdy jeden aspekt no przemawiał za tym, że no, że to dziecko po prostu potrzebuje tego taty tak i to w ogromnym zakresie. Dziecko też jest kolejna taka zabawa np. medale, więc ja zadaję taki zestaw pytań, najpierw się pytam dziecka czy on wie za co się dostaje złoty medal, srebrny, brązowy, on wiedział, wytłumaczył mi, więc tak na podium sobie to pokazywał kto by był na podium, a potem pytam, jaki by medal dał za najfajniejsze prezenty – tacie złoty, mamie srebrny. Jaki by medal dał za nie wiem pomoc w kąpieli i tak dalej, i tak dalej. Tych dyscyplin rodzicielskich mam dużo, aż wyczerpią się te możliwości jakby dalej nie ma sensu idę do kolejnej zabawy. No jakby tutaj no wszystko przemawiało, ja nie miałam żadnych wątpliwości. Szczerze mówiąc dawno nie widziałam tak łatwego diagnostycznie dziecka.
Jednoznacznego tak.”
Powyższe opinie nie zostały podważone. Były jasne i nie pozostawiały wątpliwości. Mimo tego oraz mimo niezastosowania się przez matkę do żadnego orzeczenia sądowego nakazującego wydanie dziecka ojcu, Sąd Okręgowy w Łodzi zmienił orzeczenie Sadu I instancji i ustalił miejsce zamieszkania dziecka przy matce. Niewykonywanie orzeczeń w konsekwencji doprowadziło do osiągnięcia rezultatu zamierzonego przez matkę dziecka.
Stawiam sobie pytanie, czy orzeczeń sądowych należy przestrzegać? Czy możliwość konsekwentnego nieprzestrzegania wydawanych orzeczeń wzmacnia autorytet orzekających sądów? Czy system wymiaru sprawiedliwości jest skuteczny? Czy sądownictwo sprawnie działa w sprawach, gdzie chronić ma interesy małoletnich?